
Może warto wrócić do przeszłości.
Do myślenia jakie towarzyszyło nam, gdy świat był mały, gdy liczyły się marzenia. Nie liczyło się godzin do końca dnia, by wreszcie iść spać. Każdy dzień był okazją do realizacji. Potem czas zaczął pędzić, rozpędzać się w niebiezpieczna prędkość. Nie mając kontroli spędząc studia/praca - dom, studia/praca - dom. Nie mając casu by chodź na chwilę przelać swe uczucia na skrawek papieru, lub chociażby serwetki w McDonaldzie. Nagle świat powiedział STOP! Wrócilismy do domów, wrócilismy do naszego podrówka. Na początku uznaliśmy to za ferie, za wakacje, pot